W języku angielskim niebieski jest smutny i zamyślony.
W naszym jest raczej nie-ziemski.
Błękitne jest niebo, lazurowe jest morze.
Niebieskie bywają oczy.
Granatowa jest rozpacz.
Niebieski to barwa, która na palecie jest opozycją do kolorów ciepłych- krwistej czerwieni i żółtej ziemi.
Jest zimny, lecz nie zawsze pozostaje chłodny.
To kolor nieprawdopodobny, czyli sztuczny, oddany sztuce.
To kolor, który upodobali sobie artyści sztuk różnych – scenografowie, kreatorzy mody, a także twórcy kina, fotografii, wideo.
To nie tylko kolor tła, dopowiedzi różnego rodzaju przedstawień.
To kolor znaczący i służący do oznaczania. Od Niebieskiego po Big Blue.
I to właśnie nie preferencje barwne, lecz kolorystyczna metafizyka sprawia,
że kolor błękitu zdobywa serca, podbija umysły twórców.
To kolor ważny sam w sobie, istotny, a dla niektórych najważniejszy.
To właśnie kolorem niebieskim posługiwał się Ives Klein, naznaczając płótna ciałami zaniebieszczonych farbą modelek. Ciało przestawało być ciałem, stawało się pierwowzorem znaku. Meta-malarstwem, meta-sztuką.
To właśnie niebieski oddzielał świat realny od wykreowanego, służąc naszemu rodakowi Edwardowi Krasińskiemu do prowadzenia cienkiej, niebieskiej linii.
Jedno jest pewne, to kolor marzycieli.
Przedmioty naznaczone błękitem rozpływają się i toną w glębi błękitu wody.
Zgodnie z prawem Archimedesa tracą materialny ciężar. Jak chmury zdają się unosić w przestworzach – niebieskiej(?) niebiańskiej(?) przestrzeni.
Trudno inaczej mówić o niebieskim, także gdy ogląda się prace Anki Brudzińskiej.
Bo nie jest to tylko pigment, którym się posługuje ona chętniej niż innymi.
To kolor wybrany!
Bo gdyby nawet nie tytuł NIEBI-E-AŃ-SKIE, to sam kolor w jej pracach wydawałby się podejrzany.
Nie jest to oczywiście kolor jeden – to cała gama niebieskiego.
Od pastelowej zbłękitniałej bieli, po bliską czerni ultramarynę.
Pojawia się tu błękit paryski i żałosny fiolet.
Raz błyszczy, raz szlachetnie matowieje.
Anka szuka dla niebieskiego głębi, niebiańskiego polotu – skłębia go i zaplata, rozmywa i destyluje.
W tych monochromatycznych preparacjach liczy się gest, gradacja uczuć, nasycenie ruchem bądź bezwładem.
W artystycznym laboratorium kreska zmienia się w plamę, a ta koncentrując się skupia się do linii.
Szuka drugiego dna, zapowiedzi tajemnicy.
Bo nie samą estetyką poruszać mogą malowane przez Ankę obrazy.
Uwagę przykuwa raczej konsekwencja, upór, z jakim wysysane są z jednego koloru wizualne walory.
Bo to w końcu jest ta jedna, jedyna barwa o niezwykle wielu twarzach.
Zamknięta w kolbach, upchana w fiolkach, rozmalowana na obrazach.
A jednak zawsze pozostaje ona błękitem – tym niebiesko/niebiańskim złudzeniem. #annabrudzinska anna brudzinska anna brudzińska #anna.brudzinska
Agata Saraczyńska